Odkąd pamiętam, działalność UOKiKu oceniałem pozytywnie. Ta jakże potrzebna instytucja skutecznie broniła nas przed pazernością telekomunikacyjnego monopolisty, zmowami cenowymi taksówkarzy czy kwiatkami, jakie wypisywały nam w umowach banki, biura podróży czy firmy ubezpieczeniowe. Owszem, bywało, że UOKiK przegrywał w sądzie, lecz nie zdarzyło się, by postanowienie narodowego regulatora budziło moje moralne oburzenie. Do wczoraj.