wtorek, 27 lipca 2010

Zarządzanie strachem

Do dziś pamiętam lekcję historii sprzed osiemnastu lat, kiedy to dane mi było poznawać religię starożytnego Egiptu. Dowiedziałem się wówczas, że wykształceni egipscy kapłani potrafili przewidzieć naturalne zjawiska, takie jak zaćmienia Słońca czy wylewy Nilu. Co ciekawe, praktyczne zastosowanie tej wiedzy nie ograniczało się do planowania prac polowych. Służyła ona podsycaniu w społeczności strachu i poczucia zależności od elit. Byłem oburzony! Dziś okazuje się, że przez ostatnie kilka tysięcy lat aż tak wiele się nie zmieniło.

środa, 21 lipca 2010

Zamiast manifestu

Własność to koncepcja, którą każdy chyba człowiek intuicyjnie pojmuje już w dzieciństwie. Nie potrzeba kodeksu cywilnego by bez wątpliwości stwierdzić, że możemy być właścicielami długopisu, wiejskiej posiadłości czy puchatego kota, ale w żadnym wypadku innego człowieka. Reguły te wydają się uniwersalne i ponadczasowe, lecz gdy przyjrzymy się im dokładniej, wcale takimi nie są. Łacińskie prawo własności dopuszczało przecież niewolnictwo, podczas gdy dziś nawet własność nad kotem ograniczają przepisy o ochronie zwierząt. Arogancją byłoby twierdzić, że zasady dziś obowiązujące są ostateczne.

wtorek, 13 lipca 2010

Makaron ze szpinakiem i gorgonzolą

Odpocząć od polityki jest łatwo. Wystarczy zawiesić czytanie gazet i portali, wyjąć z kontaktu wtyczkę radia i poszukać sobie ciekawej książki albo trasy spacerowej. Nieco trudniej odpocząć od polityki prowadząc bloga, na którym takie tematy dotąd dominowały. Należy wówczas napisać wstęp, wyjaśniając w nim, że nagła zmiana tematyki jest jedynie chęcią jej urozmaicenia i nie wynika z utraty zainteresowania życiem publicznym. Potrzebny jest też temat możliwie od polityki odległy. Nic nie nada się lepiej, niż przepis kulinarny.

poniedziałek, 5 lipca 2010

Mamy prezydenta

Gdy piszę te słowa, ostatnie wyniki spływają jeszcze do Państwowej Komisji Wyborczej, ale możliwość nagłego zwrotu jest już czysto teoretyczna. Emocje były wczoraj, choć przyznać muszę, że najbardziej stresujący moment to ja przespałem. Dziś mam ochotę wyrazić coś pomiędzy szalonym okrzykiem radości a westchnieniem ulgi. Wiem też, że niektórzy z czytelników mają już serdecznie dość polityki i z niecierpliwością czekają, kiedy ta wojna wreszcie się skończy.

piątek, 2 lipca 2010

Politycy tylko obiecują?

Wyborcy, szczególnie ci bez sprecyzowanych poglądów, skłonni są postrzegać kampanię wyborczą jako czas, kiedy kandydaci składają sporo obietnic. Gdy do głosu dochodzi zniechęcenie polityką, opinia taka radykalizuje się do stwierdzenia: „wiele obiecują, a nic nie robią”. Stwierdzenie takie zniechęca do głosowania, przez co jest szkodliwe dla jakości życia publicznego. Na szczęście łatwo z nim polemizować. Najlepiej argumentem, że obietnice i wiążące deklaracje z ust polityków padają niezwykle rzadko. W tym wpisie przyjrzę się bliżej tym, które padły podczas kończącej się kampanii prezydnckiej.